Słupy przyszłości rzucają cień na drogę,
którą idę bez nadziei dotarcia do celu.
Zostawiam za sobą żal i smutek,
gdy myślę o Tych, z którymi nigdy nie byłem.
Łzy oczyszczenia płyną po twarzy głębokimi bruzdami.
Niegodziwości bledną od nich jeszcze bardziej.
Mądrość nie jest mi już potrzebna.
Głupcy umrą pospołu z mądrymi.
Wplątany w matczyne życie rozsupłuję węzły
do ostatniego, zanim osiągnę doskonałość w nieistnieniu.